Tegoroczne urodziny spędziłam szkoląc on-line. To szkolenie okazało się być urodzinowym prezentem, spełniającym moje nowe kryteria mile widzianego prezentu, gdyż od jakiegoś już czasu jestem umówiona z mężem, że nie obdarowujemy się przedmiotami, ale przeżyciami i doświadczeniami. To szkolenie było właśnie takim przeżyciem. Doświadczeniem czegoś nowego. Czymś niepewnym, nieznanym jeszcze, a ekscytującym. Jak miejsce, w którym się jeszcze nie było, ale o którymś ktoś pięknie opowiadał i pozostawił cię z tęsknotą, by je odwiedzić.

Partnerstwo online.

Byliśmy z kolegą w wirtualnym pokoju już godzinę wcześniej, by upewnić się, że wszystko gotowe i działa. Tak jak w realu, omówiliśmy jak będzie wyglądać partnerstwo w czasie tego zdalnego szkolenia. Powiedzieliśmy sobie jak się czujemy, czego potrzebujemy dla siebie i dla grupy i jakiego wsparcia oczekujemy od siebie nawzajem. Lubię ten moment szkolenia, kiedy przez jakiś czas skupiamy się na sobie, znajdujemy swoje centrum, sprawdzamy, co jest nam potrzebne i jak możemy sobie nawzajem pomóc. Ta chwila jest emocjonalnym fundamentem całego szkolenia.

A potem zaczęli napływać ludzie.

Jedni dużo przed czasem, logując się gładko, bez problemów. Inni spóźnieni, na początku walczący z wizją i fonią, a potem dopytujący o każdy techniczny element, zagubieni przez moment w swoich ekranach, ikonach i opcjach. Jakoś się tego spodziewaliśmy, więc byliśmy spokojni, cierpliwi i wyjaśniający i po 30 minutach mieliśmy na sali wszystkich, w pełnej gotowości, zorientowanych w tym, jak będzie wyglądać to szkolenie, jakie są sposoby na interakcję z nimi, z jakich narzędzi będziemy korzystać i na jakie zasady się umawiamy, by dobrze nam się pracowało. Między innymi poprosiliśmy o włączone kamerki i mikrofony (za wyjątkiem krótkich momentów, kiedy mamy hałasy w tle), żebyśmy się cały czas widzieli i rozmawiali ze sobą.

Uczestnicy byli wspaniali: zaangażowani w temat, w dyskusje, w ćwiczenia.

Siłą rzeczy, czasami zaczynali mówić razem, ale szybko sobie ustępowali. Słuchali z zainteresowaniem, dzielili się swoimi przemyśleniami i wglądami. Po jakimś czasie zaczęłam zapominać, że to zdalne szkolenie. Był kontakt, było porozumienie, była więź. Była dynamika grupowa. Ludzie z początku w pełni poprawni, profesjonalni i „w trybie prezentacyjnym”, zaczęli pokazywać siebie naturalnych, żartować, mówić o swoich potrzebach, zadawać głębokie, osobiste pytania. To bardzo satysfakcjonujące i nagradzające dla mnie jako trenera. Wtedy mam największe poczucie sensu tego co robię.

Technika w służbie wiedzy.

Technicznie korzystaliśmy ze wszystkiego, co oferuje platforma: dyskusja we wspólnej sali, prezentacja z animacją, film video, pisanie na whiteboard w czasie rzeczywistym, umożliwianie wszystkim uczestnikom jednocześnie pisania na tejże tablicy, głosowanie, praca w mniejszych pokojach w parach i w podgrupkach, chat, przesyłanie załączników za pomocą chat’a. Nagrodą były informacje zwrotne: „to dobrze, że wszyscy się widzieliśmy”, „optymalny dobór ilości teorii do ćwiczeń”, „odpowiedni balans słuchania do robienia”, „praca w mniejszych pokojach, była bardzo angażująca”, „zmiana osób podczas ćwiczeń w parach i w mniejszych grupach pomogła lepiej się poznać, miałam wrażenie, że do każdego ćwiczenia dobrano mi najbardziej adekwatną do tego osobę”, „forma dyskusji przerywanej ćwiczeniami pozwala na lepsze skupienie”.

Wrażenia końcowe: nie taki diabeł straszny jak go malują.

Ludzie są ciekawi i życzliwi i warto im pomagać, aby tacy byli. To co było ważne i co bardzo nam pomogło, to rzetelne przygotowanie, przemyślenie każdego praktycznie modułu szkolenia i poddanie go wnikliwej analizie – jak go przeprowadzić w zdalnych warunkach, aby był efektywny i atrakcyjny. Ponadto długie godziny spędzone na testowaniu każdej możliwej funkcjonalności Zooma. Dłubanie w opcjach, sprawdzanie co i jak działa jak się jest Hostem, a co – jak Co-Hostem. Każdy wypróbowywał wszystko. Pracujemy w dwójkach trenerskich z pełnym back-up’em. To oznacza dla nas, że każdy trener ma u siebie pełen zestaw materiałów (prezentacja, materiały dodatkowe, instrukcje, ankiety itd.), ale także pełen zestaw umiejętności, by obsłużyć wszystko, co się wydarzy. Dzięki temu, jeśli jedno z nas ma jakikolwiek kłopot techniczny, wchodzi druga osoba i działa. Jak na razie dobrze nam się to sprawdza, a każde kolejne szkolenie daje nam +1 do naszego poziomu „zdalności”. Jeśli chcesz wiedzieć więcej skontaktuj się z nami.

Kingmakers™ jest nowoczesną marką, która powstała z potrzeby zapewnienia naszym Klientom i sobie trzech wartości: spójności w działaniu, skutecznego i etycznego biznesu i przyjemności z pracy.

Kontakt

© 2023 Kingmakers Sp. z o.o. All Rights Reserved. Projekt: Małgorzata Grzesiak