Już wracając z urlopu w Szwajcarii wiedziałam, że nic nie będzie tak samo. Niezawodne dotychczas linie Swiss skasowały nasz lot, a następnie stały się niedostępne na kilkadziesiąt godzin. W desperacji kupiliśmy bilet na inny lot w niedzielę, a następnie kolejny na sobotę (na wieść o zamknięciu ruchu lotniczego w nocy z soboty na niedzielę). Po wylądowaniu powitali nas w samolocie żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej mierząc nam w czoła termometrami.
Media są pogrążone w statystykach dotyczących wirusa i wszelkich poradach.
Natomiast w profesjonalnych mediach społecznościowych na pierwszy plan wysuwa się praca zdalna. Jak się przestawić? Jak „jak najszybciej wejść do gry”? Wszyscy którzy dotychczas lekceważyli platformy on-line lub mieli z nimi kontakt incydentalny zapragnęli nagle dużo większej bliskości. Wzrost liczby użytkowników tych platform musi być lawinowy, co niektóre z nich już mocno odczuwają zmniejszając znacznie swoją wydolność. Nie dalej jak wczoraj rozmawialiśmy z klientem, który tego bezpośrednio doświadcza, bo praktycznie z dnia na dzień platforma do komunikacji, której używali i która była sprawna, stała się ociężała jak hipopotam po obfitym obiedzie, zakończonym podwójnym deserem.
Co u nas? Podczas jednego tygodnia, kiedy mnie nie było w kraju, Kingmakers stała się firmą zdalną.
Wszyscy mamy „home-office”. Ta wymuszona transformacja odbyła się zadziwiająco lekko i sprawnie. Zaprocentowało nasze wcześniejsze korzystanie z platform do pracy zdalnej z klientami i między sobą. Pomaga struktura krótkich odpraw na początku i końcu dnia oraz to, że cały czas się wspieramy. Korzyści z takich spotkań są ogromne w stosunku do zainwestowanego w nie czasu. Po pierwsze: mobilizacja. Nikt nie śpi do południa i nie zarywa nocy oglądając seriale na Netflix’ie (chyba ;)). To co robimy jest produktywne i ma konkretny wymiar biznesowy (uczymy się, sprzedajemy, tworzymy, dostarczamy). Po drugie: integracja. Mamy szansę podzielić się tym, jak kto się czuje i czego potrzebuje. Wiemy, że nie jesteśmy w tym wszystkim sami. Jeśli trzeba poprawiamy sobie nawzajem humor i coraz bardziej się poznajemy. Po trzecie: współpraca. Ustalamy kto, czym się zajmuje, jakie są bieżące projekty i jakich działań wymagają. Dzielimy się zadaniami, pomysłami, pomagamy sobie.
Po pierwsze: mobilizacja. Po drugie: integracja. Po trzecie: współpraca.
Cała ta sytuacja uwolniła wiele naszej energii i kreatywności. Robimy rzeczy, o których myśleliśmy już wcześniej, że warto, ale odkładaliśmy na później realizując bieżące projekty. Klientom proponujemy realizacje on-line nie tylko w zakresie coachingu czy mentoringu, ale także w zakresie szkoleń dla liderów. Reakcje są różne. Niektórzy walczą z własnymi problemami technicznymi i operacyjnymi i odkładają rozwój na później przekładając szkolenia na dalsze terminy. Jednak większość jest zaciekawiona ofertą szkoleń zdalnych i dopytuje jaki mamy pomysł na ich realizację, aby nie były to tylko „gadające głowy” i pasywni odbiorcy, którzy ziewają i umierają z nudów przed swoimi ekranami.
A jak to robimy? Korzystamy z możliwości platform komunikacyjnych, które pozwalają angażować uczestników. Zapraszamy ich do ćwiczeń, dyskusji, refleksji – podobnie jak podczas szkolenia na sali. U nas “zdalnie” nie oznacza “biernie”, a wręcz przeciwnie. Stawiamy na interaktywność. Jeśli chcesz wiedzieć więcej skontaktuj się z nami.