Język coachingowy to język niszowy, tworzony przez pasjonatów rozwoju, nie zawsze zrozumiały przez naszych klientów. Co zrobić, aby unikać hermetycznych sformułowań?
My, coachowie, często nie zauważamy, jak zaczynamy mówić nowomową coachingową i stajemy się zrozumiali jedynie dla swojego środowiska. Niejednokrotnie słyszałam i (o zgrozo!) łapałam się na wygłaszaniu “głębot”, czyli nic nie znaczących, pseudo-filozoficzno-rozwojowych ogólników.
Zachęcam wszystkich do szukania takiego sposobu mówienia o coachingu, który:
– będzie zrozumiały dla menedżerów,
– pomoże HR sprzedawać w swoich organizacjach usługę coachingu i nasze kompetencje,
– pozwoli coachom pozostać w zgodzie ze swoją wiedzą i metodą.
Oto kilka wskazówek, jak nie używać hermetycznych sformułowań w pracy z klientami.
1. Pozwól odbiorcy zrozumieć, co się będzie działo
Opierając się na konkretach, zadbaj o to, żeby opisać działania i przebieg coachingu. Powiedz, co się będzie działo, jak będą wyglądać sesje, w jakich sytuacjach jakich zachowań klient może od Ciebie oczekiwać, a jakich nie. Spraw, żeby miał świadomość, co się wydarzy podczas Waszych spotkań. Wyjście od zachowań i działań umożliwia przymierzenie się do tego procesu i sprawdzenie, czy “wpasuje się” on sposób myślenia odbiorcy o sobie i swojej pracy.
2. Używaj sformułowań z języka projektowego
Etapy, przebieg, miary, punkty krytyczne – to określenia, które są zrozumiałe dla ludzi biznesu. Korzystając z tego języka, oddajemy kontrolę rozmówcy. Na bezpiecznym gruncie staje się on równorzędnym partnerem, a nie “petentem rozwoju”. Proces coachingowy czy mentoringowy to jest projekt podlegający wszystkim typowym czynnikom: ma interesariuszy, cele i rezultaty. Jak każdy, wymaga jasnych i transparentnych zasad, trzymania się ustaleń oraz częstego ich renegocjowania.
3. Mów o zjawiskach rozwojowych i psychologicznych, używając powszechnie znanych pojęć
Przykład? “Poufność polega na tym, że nie rozmawiam o tobie z szefem w czasie trwania programu nawet wtedy, gdy mnie o to poprosi”. Odwołuj się do zestawu dobrych praktyk, np. wysyłaj kodeks etyczny, rozmawiaj o nim z klientem. Zamiast używać słowa “rezyliencja”, powiedz, że będziecie rozmawiać o tym, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. Określenie “bezpieczeństwo psychologiczne” zastąp “szukaniem zachowań, które nie zrażą współpracowników i zwiększą ich gotowość do dzielenia się problemami”. I najważniejsze: pytaj, pytaj pytaj. Jeśli coś jest niejasne, wyjaśniaj wątpliwości i jak najczęściej używaj języka klienta. Możemy śmiało założyć, że żyjemy w bańce komunikacyjnej, a sposób, w jaki się wypowiadamy, dla wielu jest po prostu niejasny.