Tegoroczne urodziny spędziłam szkoląc on-line. To szkolenie okazało się być urodzinowym prezentem, spełniającym moje nowe kryteria mile widzianego prezentu, gdyż od jakiegoś już czasu jestem umówiona z mężem, że nie obdarowujemy się przedmiotami, ale przeżyciami i doświadczeniami. To szkolenie było właśnie takim przeżyciem. Doświadczeniem czegoś nowego. Czymś niepewnym, nieznanym jeszcze, a ekscytującym. Jak miejsce, w którym się jeszcze nie było, ale o którymś ktoś pięknie opowiadał i pozostawił cię z tęsknotą, by je odwiedzić.
Partnerstwo on-line.
Byliśmy z kolegą w wirtualnym pokoju już godzinę wcześniej, by upewnić się, że wszystko gotowe i działa. Tak jak w realu, omówiliśmy jak będzie wyglądać partnerstwo w czasie tego zdalnego szkolenia. Powiedzieliśmy sobie jak się czujemy, czego potrzebujemy dla siebie i dla grupy i jakiego wsparcia oczekujemy od siebie nawzajem. Lubię ten moment szkolenia, kiedy przez jakiś czas skupiamy się na sobie, znajdujemy swoje centrum, sprawdzamy, co jest nam potrzebne i jak możemy sobie nawzajem pomóc. Ta chwila jest emocjonalnym fundamentem całego szkolenia.
Uczestnicy byli wspaniali: zaangażowani w temat, w dyskusje, w ćwiczenia.
Siłą rzeczy, czasami zaczynali mówić razem, ale szybko sobie ustępowali. Słuchali z zainteresowaniem, dzielili się swoimi przemyśleniami i wglądami. Po jakimś czasie zaczęłam zapominać, że to zdalne szkolenie. Był kontakt, było porozumienie, była więź. Była dynamika grupowa. Ludzie z początku w pełni poprawni, profesjonalni i „w trybie prezentacyjnym”, zaczęli pokazywać siebie naturalnych, żartować, mówić o swoich potrzebach, zadawać głębokie, osobiste pytania. To bardzo satysfakcjonujące i nagradzające dla mnie jako trenera. Wtedy mam największe poczucie sensu tego co robię.
Wrażenia końcowe: nie taki diabeł straszny jak go malują.
Ludzie są ciekawi i życzliwi i warto im pomagać, aby tacy byli. To co było ważne i co bardzo nam pomogło, to rzetelne przygotowanie, przemyślenie każdego praktycznie modułu szkolenia i poddanie go wnikliwej analizie – jak go przeprowadzić w zdalnych warunkach, aby był efektywny i atrakcyjny. Ponadto długie godziny spędzone na testowaniu każdej możliwej funkcjonalności Zooma. Dłubanie w opcjach, sprawdzanie co i jak działa jak się jest Hostem, a co – jak Co-Hostem. Każdy wypróbowywał wszystko. Pracujemy w dwójkach trenerskich z pełnym back-up’em. To oznacza dla nas, że każdy trener ma u siebie pełen zestaw materiałów (prezentacja, materiały dodatkowe, instrukcje, ankiety itd.), ale także pełen zestaw umiejętności, by obsłużyć wszystko, co się wydarzy. Dzięki temu, jeśli jedno z nas ma jakikolwiek kłopot techniczny, wchodzi druga osoba i działa. Jak na razie dobrze nam się to sprawdza, a każde kolejne szkolenie daje nam +1 do naszego poziomu „zdalności”.
A potem zaczęli napływać ludzie.
Jedni dużo przed czasem, logując się gładko, bez problemów. Inni spóźnieni, na początku walczący z wizją i fonią, a potem dopytujący o każdy techniczny element, zagubieni przez moment w swoich ekranach, ikonach i opcjach. Jakoś się tego spodziewaliśmy, więc byliśmy spokojni, cierpliwi i wyjaśniający i po 30 minutach mieliśmy na sali wszystkich, w pełnej gotowości, zorientowanych w tym, jak będzie wyglądać to szkolenie, jakie są sposoby na interakcję z nimi, z jakich narzędzi będziemy korzystać i na jakie zasady się umawiamy, by dobrze nam się pracowało. Między innymi poprosiliśmy o włączone kamerki i mikrofony (za wyjątkiem krótkich momentów, kiedy mamy hałasy w tle), żebyśmy się cały czas widzieli i rozmawiali ze sobą.
Technika w służbie wiedzy.
Technicznie korzystaliśmy ze wszystkiego, co oferuje platforma: dyskusja we wspólnej sali, prezentacja z animacją, film video, pisanie na whiteboard w czasie rzeczywistym, umożliwianie wszystkim uczestnikom jednocześnie pisania na tejże tablicy, głosowanie, praca w mniejszych pokojach w parach i w podgrupkach, chat, przesyłanie załączników za pomocą chat’a. Nagrodą były informacje zwrotne: „to dobrze, że wszyscy się widzieliśmy”, „optymalny dobór ilości teorii do ćwiczeń”, „odpowiedni balans słuchania do robienia”, „praca w mniejszych pokojach, była bardzo angażująca”, „zmiana osób podczas ćwiczeń w parach i w mniejszych grupach pomogła lepiej się poznać, miałam wrażenie, że do każdego ćwiczenia dobrano mi najbardziej adekwatną do tego osobę”, „forma dyskusji przerywanej ćwiczeniami pozwala na lepsze skupienie”.
Jeśli chcesz wiedzieć więcej skontaktuj się z nami