Rozpoczynamy cykl opisujący historie, z którymi spotykamy się w pracy coacha. Postanowiliśmy się nimi dzielić z jednego, ważnego powodu: zależy nam na tym, aby ludzie sięgali po wsparcie, bo pomoc jest dostępna i nie trzeba wszystkiego odkrywać samemu.
To nie będą artykuły o osobach, ale o tematach, z jakim się mierzyły i co im pomogło. Jednak dla stworzenia klimatu dla każdej historii, będziemy budować trochę postaci i nadawać jej imiona.  Na pewno jednak zadbamy o poufność i dbałość o standardy etyczne coachingu jako metody.

Historia Zuzanny

Zostałam zaproszona do procesu coachingowego, który był dedykowany jednej z managerek wyższego szczebla w jednej z organizacji, z którymi współpracuję.

 

Zuzanna była wysokoefektywnym, jednak uznawanym za trudnego we współpracy managera, zarówno dla swojego zespołu, jak i dla szerszego otoczenia. Pełna koncentracja na zadaniach, dostarczanie na czas, jasne cele i zdefiniowane rezultaty. Konkret! Konkret! Konkret! Jednak skoro było tak dobrze, to czemu było tak ciężko?

 

Zaczęłyśmy nasz proces od diagnozy, ponieważ obie z Zuzanną wiedziałyśmy, że potrzebne są dane, które wskażą jej to, co wymaga zmiany. Do badania użyłyśmy narzędzia diagnozującego inteligencję emocjonalną, korzystając z narzędzia Psytech, które od dawna stanowi dla mnie kluczowe narzędzie w pracy coachingowej. Jej wyniki pokazały niski poziom empatii przejawiającej się w sztywności emocjonalnej. I pojawiło się pytanie skąd ten wynik i jak w tym kontekście pracować coachingowo.

 

Dość szybko, co nie znaczy, że z łatwością, moja klientka doszła do wniosku, że to, w jaki sposób aktualnie funkcjonuje w relacjach społecznych jest wyraźnie nieskuteczne. Nie służy jej w osiąganiu zakładanych celów, choć dotychczas działał i w dużym stopniu to on doprowadził ją do miejsca, w którym znajduje się obecnie zawodowo. Równocześnie dokonała zaskakującego dla siebie odkrycia, że źródło jej sztywności emocjonalnej może tkwić w jej życiu prywatnym. Jest bowiem matką dziecka z dysfunkcjami.

stil-flRm0z3MEoA-unsplash
kronika2

Latami uczyła się wykorzystywać trening behawioralny do codziennego funkcjonowania w środowisku rodzinnym, gdzie bazowała głównie na tym co obserwowalne, modyfikowalne przez konsekwentne trzymanie się schematów. Trening, przez który przeszła moja klientka jako matka, ograniczył jej zdolności sięgania do zasobów emocjonalnych, jako mniej skutecznych i nie przynoszących pożądanych rezultatów. Praca coachingowa doprowadziła Zuzannę do miejsca, w którym zrozumiała, że to, co działało przez wiele lat, przestało być skuteczne. Konieczne stało się podjęcie wysiłku w kierunku wdrożenia nowych, aktualnych strategii działania.

 

Zuzanna potrzebowała wsparcia w nauczeniu się nowych wzorców zachowań. Nie był to proces ani łatwy, ani szybki, ale jej wysoka motywacja pozwoliła jej przesuwać się w kierunku zachowań postrzeganych przez otoczenie jako wyraz empatii. Trenowałyśmy konkretne zachowania, które dla wielu osób o rozwiniętej inteligencji emocjonalnej są naturalne niczym oddech, ale dla Zuzanny były nowe, obce, ale osiągalne.

 

Jeszcze nie powtarzałyśmy badania, które pozwoliłoby nam zmierzyć poziom zmiany. Na poziomie psychometrycznym zmiany mogą nie być spektakularne, ale sprawdzimy to mniej więcej za 3 miesiące, czyli po roku od rozpoczęcia coachingu. Czy to na pewno był coaching? To jest dyskusyjne, na pewno jednak było to indywidualne podejście, które dość szybko stało się efektywnym procesem rozwojowym.

Zapraszam do dyskusji, czy trening behawioralny może być częścią procesu coachingowego?

Jeśli chcesz wiedzieć więcej skontaktuj się z nami.
Jesteś liderem HR, HRBP, managerem i potrzebujesz wsparcia w nowej rzeczywistości?

Zobacz do czego Cię zapraszamy: Change Assistance Program.

Szukasz otwartych programów prowadzenia rozmów rozwojowych lub coachingu? Zajrzyj do Kingmakers Academy